Sunday, February 14, 2016

Historia pierwszego zagrania.

Czesc Traderzy,
Opowiem wam historie mojego pierwsego zagrania na gieldzie.
Historia  straszna z kilku powodow, ale o tym pozniej.
Poczatek tego wydarzenia wybiega dalej w przeszlosc niz samo zagranie. 
Otoz z kilku powodow osobistych wszedlem w posiadanie olbrzymiej (jak dla mnie i na tamte czasy) sumy pieniedzy.
Jest rok okolo 2006 i nagle z nieba ( oczywiscie ze nie z nieba) spada na mnie okolo $50000.
Nie czuje sie bogaty, mam okolo 27 lat i chce zachowac sie odpowiedzialnie w zwiazku z zaistniala sytuacja.
Naprawiam w tym czasie samochody dla dealera pod tytulem Sea Breeze Ford w Wall, NJ i mam aspiracje na pozycje managera departamentu samochodow uzywanych.
 Chcialbym kupic pierwszy dom, ale jak wszyscy pamietacie rynki nieruchomosci pikuja w USA.
Co tu zrobic?!?!
Ide wiec do najmadrzejszego chlopa, czyli managera generalnego (George Adamopolus) i mowie: George mam kase banki nic nie placa za lokaty jak zyc???
George popatrzyl na mnie greckim wzrokiem i powiedzial:
"Slav ( tak na mnie mowia do dzisiaj ze wzgledu na ograniczone umiejetnosci poslugiwania sie jezykiem w USA) to proste, idz i kup akcje Forda (F)
George - chlop z wyksztalceniem finansowym- wydal mi sie bardzo wiarygodny, wiec poszedlem do brokera otworzylem konto wplacilem kase.
Jak tylko kasa "przeszla" kupilem nie wiem jak nie wiem po jakiej cenie za WSZYSTKO akcje (F).
Oczywiscie w ten sam dzien po zawarciu transakcji poszedlem do pracy wymieniac olej w samochodach.
Na szczescie mialem w ksiegowosci "zaprzyjazniona" ksiegowa o imieniu Elana, ktora udostepnila mi swoj komputer do monitorowania mojej wymiany.
Przerwa obiadowa- ide do ksiegowej, loguje sie na konto- moja pozycja okolo +$3000.
Najszczesliwszy dzien w moim zyciu- mysle sobie.
Godzina 15- moja pozycja +$12000.
Wyobrazcie sobie co mowi mysli i czuje chlopak, ktory zarabia $1600 netto na miesiac w takiej sytuacji.....
Zamknalem pozycje z zyskiem, nie pamietam jak i dlaczego, pewnie przestraszylem sie tych pieniedzy.
W euforii po pracy poszedlem ochlodzic sie w oceanie (srodek lata) przed blokiem w ktorym mieszklem nie zwracajac uwagi na odplyw, brak ratownikow, lezac na wodzie zorientowalem sie po jakims czasie, ze jestem zbyd daleko od brzegu zeby doplynac i walczyc z odplywem.
Ktos podniosl larum i na szczescie ratownicy byli w zasiegu (kawiarnia dunkin donuts przez droge od plazy), rzucil sie po mnie jeden taki z boja, jak w slonecznym patrolu i uratowal mi zycie.
To rzeczywiscie byl najszczesliwszy dzien w moim zyciu z kilku wzgledow:
Ford w ten dzien oglaszal wyniki za kwartal po zakonczeniu sesji i investorzy kupowali akcje.
Ratownik ratujacy mi zycie
Fakt, ze zainvestowalem wszystko co mialem w jedna spolke i nie stracilem pieniedzy
Fakt ze zamknalem wymiane bez wczesniejszego planu dzialania na podstawie intuicji
Posluchalem rady czlowieka, ktory (dzisiaj to wiem) nie mial pojecia o rynkach finansowych.

Puenta z tego zdarzenia sama cisnie sie na usta: Nie sluchac nikogo nawet jak klapie buzia w TVN finance czy biznes czy CNBC, bo nikt nie wie jak zareaguje rynek na wiadomosci, ogloszenie wynikow, wymiane dyrektora itp. I obserwowac ocean zanim sie do niego wejdzie.

Do nastepnego wpisu

Slawek J



No comments:

Post a Comment